TRYB JASNY/CIEMNY

Bułeczki pszenno - amarantusowe

Kilka dni temu, Mama przyniosła mi mąkę amarantusową. Dotychczas nie zdarzyło mi się z niej piec, jedynie zajadałam się kupnymi ciasteczkami amarantusowymi. Ale trochę poczytałam i aż nie mogłam wyjść z zachwytu. Amarantus jest niesamowity. Ma tak wiele wartości odżywczych, że spokojnie można zastępować nim całą masę innych produktów. Ilością wapnia znacznie przewyższa mleko, zawiera znacznie więcej żelazna niż szpinak, a nawet czekolada nie może się z nim równać pod względem ilości magnezu. Nic dziwnego, że nazywany jest złotem Inków! Ma charakterystyczny smak, dla jednych przeszkadzający, dla innych intrygujący. Ja zdecydowanie muszę przyznać, że bardzo go lubię. Do zrobienia bułeczek pszenno-amarantusowych zbierałam się dość długo, ponieważ wciąż nie miałam dość czasu, żeby cierpliwie odczekać czas potrzebny im do odpowiedniego wzrostu. Dziś, w tą leniwą, zimną niedzielę, w końcu nadszedł na nie czas. Mogę powiedzieć jedno -  warto było czekać, bo są niesamowite! Bardzo wam wszystkim polecam. Pieczcie samemu bułeczki i koniecznie zapoznajcie się z informacjami na temat wspaniałości kryjących się w amarantusie. 

Bułeczki pszenno-amarantusowe:
źródło przepisu: przepisnachleb.pl


- 30 g świeżych drożdży
- 1 łyżeczka cukru
- 300 g mąki pszennej typ 480 lub 550
- 200 g mąki z amarantusa
- 1 i 1/2 łyżeczki soli
- 2 łyżeczki cukru
- 350 g letniej wody
- 3 łyżki oliwy z oliwek
- garść czarnuszki
- 3 łyżki mleka do posmarowania bułek
Drożdże pokruszyć, zasypać łyżeczką cukru i łyżeczką ciepłej wody. Odstawić. Dwie mąki przesiać przez sito do dużej miski. Następnie dodać sól i cukier. Zrobić wgłębienie w środku i wlać rozpuszczone drożdże. Kolejno dodać oliwę oraz letnią wodę. Wymieszać bardzo dokładnie. Na tym etapie ciasto jest bardzo klejące, ale starajmy się nie dodawać mąki, ponieważ dzięki temu unikniemy stwardnienia bułeczek.  Przygotować sobie dużą szklaną miskę wysmarowaną olejem, przełożyć do niej ciasto, przykryć czystą ściereczką i odstawić do wyrośnięcia. Może nam to zająć około godziny, w zależności od temperatury jaką mamy w domu. Ja postawiłam przy kominku i ciasto wyrosło bardzo ładnie po ok 40 minutach.
Kiedy już mamy elegancko wyrośnięte ciasto, ponownie dokładnie je wyrabiamy. Przydatne jest tutaj wcześniejsze natłuszczenie dłoni olejem, dzięki czemu ciasto nie będzie się do nich kleić. Wyrobione ciasto dzielimy na 16 części z każdej formując gładką, ładną bułeczkę. Żeby uzyskać dobry efekt proponuję ciasto spłaszczać w rękach i brzegi zawijać do środka równocześnie wygładzając wierzch. Tak przygotowane bułeczki przekładamy na wyścieloną papierem do pieczenia blachę , przykrywamy czystą ściereczką i odstawiamy by podwoiły swoją objętość. Kiedy tak się stanie, wstawiamy je do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na ok.  30 minut. Ważne by przed pieczeniem bułeczki posmarować mlekiem i posypać pestkami dyni bądź czarnuszką. 



Smacznego!

Komentarze

Polecane posty

instagram @paulina_gruszecka

Copyright © Jazzowe Smaki